Artykuł
Reformowanie przez poniżanie
Na uniwersytecie powinna być przestrzeń dla niewygodnych ujęć niewygodnych tematów. Przestrzeń twórcza, w której ludzie idący wbrew ogółowi mają poczucie, że nie zostaną wyklęci
Do wiceministra nauki i szkolnictwa wyższego, wykładowcy, doktora nauk humanistycznych, człowieka związanego z „Krytyką Polityczną”, okazjonalnie posła lewicy wysłałem taki list: „Humanistyka leży. Tak głoszą sami humaniści. SYSTEM, złowrogi jak Lewiatan, każe zdobywać punkty, ba, pracować, a w «nagrodę» daje spadek autorytetu Pań i Panów zajmujących się nauką. Co jednak naprawdę zadziwia, to zaskakujący intelektualny sojusz humanistów lewicowych, na co dzień wspierających postęp w świecie, z prawicowymi, widzącymi w postępach postępu piłowanie gałęzi, na których siedzi cywilizacja. W tle mamy narzekanie na jakość szkół wyższych. Ale sobie pan wybrał resort... Co pan powie na rozmowę na temat stanu polskiego uniwersytetu?”. Otóż – porozmawialiśmy.
Z Maciejem Gdulą rozmawia Jan Wróbel
Dobry uniwersytet? To kolejny, klasistowski mit. W istocie chodzi o elitarny klub otwierający drzwi do karier dzieci z porządnych, inteligenckich domów, bo takim dzieciom łatwiej przeskoczyć egzaminacyjne progi. Dobry, bo odgradzający. Pany na górze, chamy na dole, alleluja.
Przyznam, że bardziej boli mnie mit, z którym się spotykam niemal na co dzień – mit złego uniwersytetu. Kiedy się mówi o naukowcach, to raczej w takim kontekście, że są za mało umiędzynarodowieni, że nie potrafią uczyć studentów, by ci radzili sobie na rynku pracy. Uniwersytety nie są konkurencyjne, zaś kadra rozleniwiona... Mit niedobrego uniwersytetu królował w ostatnich latach, a przyczynili się do tego stanu rzeczy nie tylko politycy, lecz – często – sami naukowcy. Co o tyle dziwne, że np. nie słyszę przedsiębiorców mówiących o przedsiębiorcach, że to bumelanci, nie słyszę, by rolnicy pomstowali na rolników. Natomiast z nauką, zwłaszcza z humanistyką, jest tak, że chciano ją reformować przez jej poniżanie. Jeżeli dołączymy do tego mit klasistowskiego uniwersytetu, po prostu dodamy jeszcze jeden element do muralu potępienia. Mam wrażenie, że ten model trochę się wiąże z problemem edukacji, tego, jak się traktuje uczniów: najpierw trzeba ich przeczołgać, by potem stali się lepsi.